Podróże

Rodzinna wyprawa do Izraela

Pomysł wyjazdu za granicę na wakacje długo chodził mi po głowie. Cały okres leczenia spędziłam przecież na nieustannych marzeniach o podróżowaniu i wycieczkach palcem po mapie. Nie łatwo jest uśpić duszę podróżnika. Pomysłów było wiele, ale jeszcze więcej wymówek powstrzymywało mnie od podjęcia ostatecznej decyzji (za daleko, za drogo, znowu sama, itp.). Tyle oczekiwania na moment kiedy znowu będę mogła podróżować a tu coś jednak hamuje. 

Jak wiadomo czasami najlepsze są wyjazdy spontaniczne. Z pomocą i ofertą przyszła moja siostra. Właśnie z mężem i dziećmi planowali wakacje, sprawdzali kierunki i loty ale nic konkretnego nie mieli zaplanowanego. Choć nieśmiało zaproponowali wyjazd z dziećmi to z pozoru szalony, spontaniczny pomysł okazał się najlepszy.

Koniec z wymówkami. Czas pojechać gdzieś dalej, oderwać się od niezmiennego otoczenia i odetchnąć pełna piersią po ciężkiej bitwie o życie.

Okazuje się, że nie jest łatwo ruszyć na przód po tak traumatycznych przeżyciach. Wiele rzeczy powstrzymuje, budzi lęk i niepewność. Sprawdzanie własnych możliwości i przełamywanie tych wszystkich obaw to kolejny wysiłek na drodze powrotnej do normalności.

Zmartwienia typu: jak poradzę sobie z ciągłym zmęczeniem, a co jeśli złapie infekcję i tak wakacyjny wyjazd zaczyna być stresujący zamiast odprężający.

To właśnie dlatego pomysł wyjazdu z rodziną okazał się zbawienny. Kto jak nie rodzina najlepiej zrozumie i zadba w razie jakichkolwiek problemów. Z kolei zwiedzanie z dziećmi nie będzie zbyt intensywne, więc i ja powinnam podołać. 

Zmartwienia na bok, decyzja podjęta! Jedziemy do Izraela! 

W Polsce marzec nie rozpieszcza temperaturami, za to Izrael o tej porze roku jest najlepszy! Nieco chłodne wieczory i poranki, za to niesamowicie ciepłe dni. Upały nie za uciążliwe co jedynie ułatwia zwiedzanie i napawanie się pięknem tego kraju.

Na kilka dni wypożyczyliśmy samochód, dlatego też udało nam się więcej zobaczyć bez zbędnych pieszych kilometrów. Całodniowa wycieczka do Ein Awdat i Mitzpe Ramon była warta poświęcenia. Niesamowite widoki, zapierające dech w piersiach. Słońce, skały i cisza. Niezwykłe przeżycie mimo wysokiej temperatury w ten dzień oraz długich spacerów zdjęcia oraz wspomnienia wywołują uśmiech.

To właśnie tam zostało zrobione zdjęcie główne na mój blog! 😀

Kolejną całodniową wycieczkę odbyliśmy do Timna Park. Gdyby nie samochód to na pewno nie wystarczyłoby mi sił zobaczyć wszystkie punkty i dotrzeć do ostatniego miejsca, którym była przepiękna oaza. Cały park można zwiedzić wypożyczając rowery, ale trzeba liczyć się z pustynnym słońcem i dalekimi odległościami. Dla mnie osobiście pomimo podjeżdżania wszędzie samochodem był to bardzo męczący dzień. Tego dnia zasnęłam po powrocie szybciej niż dzieci… Jednak ku memu zaskoczeniu te małe istoty mają niezmierzone pokłady energii. Pozazdrościć… Mam nadzieję, że niebawem całe to zmęczenie minie i ciocia nadąży za maluchami.

Nocleg mieliśmy wykupiony w małym turystycznym miasteczku nad morzem – Eilat. Chociaż raz moja bezsenność miała jakiś pozytywny rezultat i kilkakrotnie miałam okazję obserwować wschód słońca z tarasu z widokiem na miasto i morze. Niezmiernie przyjemny widok i doświadczenie. Takie małe momenty przynosiły mi największe odprężenie i pozwalały na moment zapomnieć o codziennych zmartwieniach i o tym od czego próbowałam uciec. Zachód słońca w tym miejscu też wyglądał zjawiskowo razem z widokiem cichego, pięknie oświetlonego miasta. Coś wspaniałego.

Eilat w bogactwie swoich atrakcji posiada także zatokę z delfinami. Sama nazwa brzmi już niesamowicie a miejsce jest po prostu zjawiskowe. Nie można pominąć tej atrakcji! Delfiny nie są tam przetrzymywane na siłę. Zatoka jest dla nich otwarta i kiedy mają ochotę mogą wpłynąć/ wypłynąć z zatoki. Bilet wstępu jest dwudniowy więc warto sobie zaplanować czas w tym miejscu. Plaża jest najładniejsza z całego wybrzeża. Oczywiście istnieje możliwość nurkowania z delfinami w grupie z instruktorem, ale niestety nie ma gwarancji, że akurat w tym czasie delfiny będą w zatoce.

My mieliśmy to szczęście, że akurat delfiny były bardzo aktywne i pływały po zatoce robiąc przy tym genialne widowisko. Nawet udało mi się je uchwycić na zdjęciu!

Przepiękne stworzenia! Moje endorfiny w tym momencie eksplodowały! To prawda, że obcowanie ze zwierzętami i naturą jest kojące dla duszy. <3

Nigdy nie zapomnę tego uczucia! Uśmiech nie schodził z twarzy. Wspaniałe wspomnienia!

Izrael to nie tylko zjawiskowe skały i morze, to także przepyszne jedzenie! Nie mogę pominąć tego aspektu będąc wielki fanem hummusu. W sklepach można go znaleźć w przeróżnych wydaniach. Bardziej płynny z wielorakimi dodatkami jako sos, czy też gęsty z ziarnami i przyprawami. Totalnie odmienny od tych spotykanych w naszych polskich sklepach, nigdy nie trafiłam jeszcze na nic zbliżonego do izraelskiej odmiany hummusu. Jak hummus to i oczywiście falafel! Prawie codziennie mój posiłek to właśnie pita falafel z hummusem i warzywami 😀 Albo wersja falafel hummus haha Po prostu uwielbiam to! Oczywiście grzechem byłoby nie spróbowanie ich mięsa a w połączeniu znowu z humusem to czysta eksplozja kubków smakowych. 

Mimo, że falafel może się wydawać ciężko strawny z racji smażenia w głębokim oleju to jednak mój żołądek nie protestował. Często zdarzają się jeszcze potrawy, które są dla mnie nieodpowiednie, ale na szczęście na wyjeździe nie miałam żadnych problemów. Nawet było lepiej niż w domu. Odmienne potrawy nie wywołały żadnych niestrawności a nawet były zaskakująco lekkie i przyjemne.

Jeśli ktoś waha się przed wyjazdem i ma obawy co do możliwości napotkania jakiś nieprzewidzianych problemów to z czystym sumieniem polecam Eilat wiosną. Pyszne jedzenie, przyjazna atmosfera oraz umiarkowane temperatury. Ja odpoczęłam, Ty też możesz 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *