Podróże

Pierwsze podróże po diagnozie. Tak, można!

Chemioterapia, jeśli sam tego nie przeżyłeś lub nie doświadczyłeś tego z kimś bliskim będzie ciężko zrozumieć Ci wszystkie aspekty nowego stylu życia. Tutaj mam kilka opisów moich doświadczeń z wyjazdów dla Ciebie. Podróż po chemioterapii zarówno jak i w jej trakcie trwania nie jest zabroniona. Owszem lekarze w trakcie leczenia kładą ogromny nacisk na ochronę naszego organizmu przed wszelkiego rodzaju infekcjami.

Pewien profesor sprawujący nadzór nad moim leczeniem ujmował sprawę bardzo dobitnie: “ Jeśli przydarzy się Pani infekcja, wysoka temperatura i nie interweniujemy na czas – nastąpi zgon. Organizm bez systemu odporności nie zwalczy infekcji. Koniec.” Tu pojawia się pytanie, jak nie bać się wyjść z domu?

Przyznaję, kosztuje to wiele energii i odwagi! Na początku spanikowałam i nie chciałam nigdzie wychodzić, no bo po co ryzykować. Przyszło lato a ja zaczynam leczenie i najdalej gdzie wychodzę to mój balkon w bloku z widokiem na kolejny blok. Świetnie…

Po rozmowie z lekarzem prowadzącym zostałam uświadomiona, że samo wyjście z domu mnie nie zabije. Jednak świadomość ryzyka nie napawa entuzjazmem. Pozostaje dostosować się do obostrzeń typu: unikaj zatłoczonych miejsc, nie idź do parku w godzinach szczytu, unikaj słońca i oczywiście – nie przemęczaj się. Czyli podsumowując – mission impossible!?

Spokojnie, to jest do zrobienia. Do wszystkiego można się przyzwyczaić i dostosować. To jeszcze nie koniec świata ( chociaż momentami tak to wygląda). Będąc szczęśliwym właścicielem psa sprawa była nieco uproszczona. Krótkie spacerki wokół bloku czy przedpołudniowe przechadzki w zacienionym parku, i od razu człowiek czuje się lepiej. Namiastka normalności jest zbawienna, ale jak wiadomo nie codziennie samopoczucie czy pogoda pozwoli na takie wyczyny jak zwykły spacer po parku czy osiedlu.

Mimo tych wszystkich zakazów i przestróg zachowanie namiastki normalności jest niezmiernie ważne dla samopoczucia i utrzymania wewnętrznej siły do codziennej walki.

Jako, że akurat dla mnie czas leczenia wypadł na lato, czas wakacyjny ciężko było pogodzić się z siedzeniem w domu i obserwowaniem spacerowiczów z balkonu. Oglądanie relacji znajomych z wycieczek na portalach społecznościowych niemal smucił. Rodzice też planowali wyjazdy, a ja? Planowałam kolejną wycieczkę do szpitala na chemie i jedyne co organizowałam to transport tam i z powrotem. Przykre, ale prawdziwe.

Pojawił się szalony pomysł, a może też dam radę gdzieś pojechać? Wyjazd nie za daleko, w pobliżu cywilizacji (w razie nagłej potrzeby medycznej), miejsce nie wyeksponowane na słońce i nie zatłoczone. Tak, takie miejsca są możliwe do znalezienia. Szczawnica – świeże powietrze, wynajęty domek, transport własnym samochodem i chwila oderwania od szpitalnej rzeczywistości jest w zasięgu ręki.

Pierwsza podróż po chemioterapii

Tydzień odpoczynku był znakomitym przeżyciem. Choć na chwilę nie bać się o jutro i kolejne wlewy chemii. Podróż po chemioterapii, jasne można planować ale w trakcie jest to również możliwe.

Osobiście nie polecam stołowania się w niesprawdzonych knajpach i mrożonej “niby” kawy… U mnie skończyło się to lekkim zatruciem i lękiem przed infekcją oraz powikłaniami. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ale polecam pamiętać o wszelkich środkach ostrożności nawet podczas niewinnego odpoczynku i ucieczki za miasto.

Trzy miesiące po zakończeniu leczenia wyruszyłam na kolejną wyprawę. To była pierwsza oficjalna podróż po chemioterapii. Poleciałam odwiedzić znajomych do Brukseli na nasz coroczny zjazd. Nie chciałam łamać naszej małej tradycji a biorąc pod uwagę fakt, że nie jest to daleko chciałam sprawdzić jak sobie poradzę. Niestety był to późny listopad, pogoda nie rozpieszczała a lot samolotem pełnym ludzi zakatarzonych nie okazał się najlepszym pomysłem.

Za wcześnie? Ciężko potwierdzić, raczej uważam iż same okoliczności wyjazdu nie były sprzyjające jeszcze nie odbudowanemu systemowi odporności. Ryzyko owszem było już znacznie mniejsze, ale niestety skończyło się to kilkoma tygodniami walki z kolejnymi różnymi drobnymi infekcjami.

Słynny gofr belgijski z najlepsza kawą!

Dziś wiem, że gorąca Hiszpania i ochronna maska na czas lotu byłyby rozsądne i bezpieczniejsze.

Jak na osobę z duszą podróżnika, ciekawą świata, która odwiedziła 17 krajów wysiedzenie na miejscu było samo w sobie wyzwaniem. Małe wyjazdy chociażby poza miasto były pomocne ale to marzenie i planowanie nowych kierunków wypraw najbardziej napawa entuzjazmem.

 

Wkrótce wpis z wyprawy rodzinnej do Izraela tutaj!
Zapisz się do newslettera aby otrzymywać powiadomienia o nowych postach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *